RÓŻ W KREMIE - długo wahałam się czy wypróbować tego typu kosmetyku. Jedyne skojarzenia jakie miałam z tym produktem to nachalne, sztuczne rumieńce. W końcu się przełamałam. Pomyślałam: "Jeśli nie spróbujesz nie będziesz wiedziała czy coś tracisz..". Akurat wtedy w szafie
Essence pojawiła się limitowana edycja
Ballerina Backstage. Róże leżały na półeczce. Jeszcze w 100% nie byłam pewna. Wróciłam do domu bez niego. Przemyślałam wszystko i postanowiłam, że musi być mój. Nazajutrz niestety żadnego już nie było. :( Na szczęście po jakimś czasie zostałam obdarowana różem w kremie z
Maybelline. Dziś podzielę się z Wami swoim zdaniem na temat tego produktu.
Róż: DREAM TOUCH blush
Pojemność: 7,5 g
Odcienie: dostępny w 4 odcieniach
KLIK
Cena: ok. 29 zł (wg internetu)
Dostępność: szafy Maybelline dostępne m.in. w Rossmann, Natura, Super Pharm
Więcej informacji (np. skład) podane w naklejce z wierzchu. Bardzo podoba mi się ten pomysł. Opakowanie wg mnie wygląda bardzo estetycznie.
Szklany słoiczek z plastikową nakrętką. Zgrabny, mały ale wydaje mi się, że jak na tego typu produkt jest za mały. Wielkością nie wiele różni się np. od opakowania żelowego eyelinera z
Essence. Ten z
Maybelline jest tylko ciut większy. Przeszkadza mi także gwint słoiczka. Póki co dobrze mi się wyciąga róż z opakowania ale wydaje mi się, że kiedy produkt będzie sięgał dna będzie to dużo trudniejsze.
Jak pisałam wyżej róż ten jest dostępny w czterech odcieniach. Ja posiadam 04 PINK. Stronie internetowej
www.maybelline.pl radzę nie wierzyć. Tam kolor jest bardzo jasny. W rzeczywistości kolory są trochę ciemnejsze i "mocniejsze".
Kremowa pianka. Lekka formuła tak jak zapewnia producent. Nasycona kolorem i mnóstwem bardzo malutkich drobinek.
(Na potrzeby zdjęcia nałożona większa ilość produktu)
Prawie nie wyczuwalny. Przy nakładaniu go w ogóle nie czuć.
Ponieważ róż jest porządnie nasycony kolorem wystarcza niewielka ilość produktu do zrobienia rumieńca. Można go nakładać czubkami palców obrotowymi ruchami. Ja jednak z tego rodzaju rozprowadzania zrezygnowałam. Nie mam za dużej wprawy w nakładaniu tego typu kosmetyku i denerwowała mnie widoczna granica nałożenia. Sięgnęłam po pędzel i najlepiej mi się go nakłada tym kulkowym. Bardzo dobrze się rozprowadza i zostawia naturalny look.
(Na potrzeby zdjęcia nałożona większa ilość produktu)
Rozprowadzam go bezpośrednio na wcześniej nałożony krem lub podkład. Potem trochę przypudrowując.
Na mojej buzi produkt długo się trzyma. Nakładam go rano i dopiero po jakiś 8 godzinach zauważam że kolor wyblakł. Jednak na licach nadal jest widoczne rozświetlenie dzięki drobinkom.
Myślę, że róż ten nadaje się dla cery suchej, mieszanej gdzie "strefa" policzków nie przetłuszcza się, jest normalna. Nie jestem pewna czy sprawdziłby się u posiadaczek cery tłustej. (Może któraś z Was go miała i wie?)
Jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Odstawiłam róż prasowany i od 2 miesięcy sięgam po ten róż. Produkt ten dopasowuje się do koloru skóry. Robi wrażenie naturalnego rumieńca. Ożywia twarz i dobrze ją modeluje. Ostatnio mój faworyt wśród róży.
Edit: Jeśli któraś z was byłaby chętna wypróbować róż w innej formie to bym czekała aż róże w kremie od essence pojawią się na półkach ;) Na blogu Lusterko Em można zobaczyć nowości jakie mają pojawić się w tym roku, w szafach essence. Podaję link jakby któraś z Was była ciekawa: http://lusterko-em.blogspot.com/2012/01/zapowiedz-nowosci-essence-2012.html
Ja porzuciłam kamień dla kremowej konsystencji. Bardzo mi odpowiada ta forma. Także czekam na nowe róże od essence ponieważ jestem jeszcze chętna na jasny odcień a te z essence będą zapewne dużo tańsze ;)
Kolor bardzo ciekawy i forma musu też mnie intryguje, ale nie wiem czy się skuszę, bo moim nr 1 wciąż jest Mineral Power Naturally Luminous Blush też od Maybelline :)
OdpowiedzUsuńNa razie przekonałam się do rozświetlacza w płynie, może i na róż w innej formie niż kamienna też kiedyś się skuszę
OdpowiedzUsuńJuż nie raz chciałam go zakupić, jednak stacjonarnie trochę mi szkoda tych 25-30 zł, zastanawiałam się czy nie zamówić przez allegro, jednak wybór kolorów jest zerowy. Czekam na nową serię limitowaną essence, w której właśnie mają być róże w musie.
OdpowiedzUsuńJuż parę razy chciałam go wypróbować i chyba w końcu to zrobię :)
OdpowiedzUsuńNie używam różów więc jakoś nie interesuje mnie ten produkt, ale widzę, że ma super konsystencje:>
OdpowiedzUsuńJa też czekam na róże z essence ;)
OdpowiedzUsuńCo do twojego pytania do lakierów bell pastel to tak jestem bardzo zadowolona z nich. Mają świetny delikatny kolor który w moim przypadku na przykład nadaje się do szkoły kiedy nie chce żeby moje paznokcie zbytnio się rzucały w oczy :))
OdpowiedzUsuńJa na szczęście zdobyłam róż z Balleriny, obecnie powoli go kończę, ale uważam go za genialny produkt - całkowicie porzuciłam róże w kamieniu na rzecz tych kremowych. Na wiosnę Essence ma wprowadzić do stałej oferty róże w musie, nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńEv nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę! Ja przez swoje niezdecydowanie niestety nie powiększyłam swojej kosmetyczki o niego i teraz żałuję. Teraz już wiem żeby się od razu decydować :P
OdpowiedzUsuńłaaa! cudowny!
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt ^^
OdpowiedzUsuńzaintrygowałaś mnie tym wpisem, sama nigdy bym nie pomyslała, zeby taki kupić, a etraz zaczęłam sie zastanawiać.
OdpowiedzUsuńOla
uwielbiam róż :) świetny kosmetyk1
OdpowiedzUsuńjeszcze nie sięgałam po ten typ produktu i póki co zostanę chyba przy moim bourjois, chyba jestem zbyt konserwatywna :P
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy nie znalazłam dobrego różu do policzków i rozcierałam przed długi czas różową pomadkę ;]]]
OdpowiedzUsuńCzas zainwesować ! :D
Mam róż w kremie, ale używam go tylko na wieczór. W ciągu dnia kolor wydaje mi się za mocny. Bo jednak ten w kamieniu daje dużo subtelniejszy efekt.
OdpowiedzUsuńlubię tą firmę :)
OdpowiedzUsuńFajny ale ciut za ciemny ;) Nowy numer White Weasel zapraszam :)
OdpowiedzUsuń