Tym razem na blogu postanowiłam przedstawić moje przemyślenia dotyczące edycji limitowanych marki Essence. Kosmetyki te wychodzą co jakiś czas i nie są dostępne w stałej sprzedaży. W swojej kolekcji nie mam ich dużo ponieważ często gdy zachodzę do drogerii nic już nie zastaję. Dlaczego? I tu nachodzi mi kilka myśli....
OPAKOWANIE?
Zauważyłam, że produkty, które ukazują się tylko co jakiś czas nie są bardzo wymyślne. Mają prostą formę. Najczęściej są to plastikowe przeźroczyste pudełeczka. Buteleczki lakierów też zazwyczaj są podobnej formy.
Mnie to osobiście nie przeszkadza, nawet mi to odpowiada. Dzięki temu od razu widać kosmetyk. Dodatkowo nie dopłacam za wykwintne opakowanie.
MOTYW?
Kiedy firma Essence wypuszcza edycję limitowaną ma ona nadaną nazwę (np. MIAMI ROLLER GIRL). Wówczas edycja do czegoś nawiązuje, jest utrzymana w zbliżonej kolorystyce. Takie coś prezentuje też często najnowsze trendy, innowacyjne produkty lub też kolekcja poświęcona jest najnowszym propozycjom w modzie.
REKLAMA?
Na ulicy, w prasie nie spotkałam się z reklamą edycji limitowanych Essence, która ma ukazać się na półkach. Najczęściej, o nowych sezonowych produktach dowiaduję się z blogów. Czasami kiedy przeglądam gazetkę promocyjną drogerii Natura też napotykam małe zdjęcie, że ma się pojawić.
WNĘTRZE?
Wydaje mi się, że to chyba najczęściej nas kusi przy zakupie tych produktów. Kolory są moim zdaniem dobrze przemyślane. Kiedy np. chciałabym coś podobnego zakupić ze stałej kolekcji albo z innej firmy jest duże prawdopodobieństwo, że identycznego nie znajdę. Barwy, dobrze przemyślane drobinki mnie wabią, a Was?
Drugą ważną rzeczą jest to, że produkty są dobrej jakości. Kosmetyki, które posiadam długo utrzymują się na twarzy, lakiery nie odpryskują od razu na drugi dzień. Pamiętam też błyszczyki i róże, których nie dawało się nawet zmyć, to czasami aż są za trwałe ;)
CENA?
Wydaje mi się, że koszty kosmetyku z edycji limitowanej nie są wygórowane. Zależy co chce się kupić (np. lakier będzie tańczy od pudru rozświetlającego) ale przeważnie najwyższa cena to ok. 15 zł.
DOSTĘPNOŚĆ?
Najczęściej "limitkę" można spotkać w drogerii Natura. Czasami pojawiają się także w Douglasie, w wybranych Rossmannach. O innych mi nie wiadomo, ponieważ wymienione przeze mnie to te, z których ja najczęściej korzystam.
Dlaczego więc często zostaję puchy w szafie essence jeśli chodzi o edycje limitowane? Ponieważ do najbliższej Natury mam dość daleko, z resztą do Douglasa też mi nie po drodze. Najczęściej kiedy wychodzi dana edycja limitowana nie mogę zjawić się tam natychmiast. Okazuje się, że czasami po 2 dniach to już za późno. Po za tym w szafie na edycje limitowaną jest przeznaczone małe miejsce, nie wydaje się Wam ono zbyt małe? Patrząc można się domyślać, że było wyłożone np. około 5 różów, kilka lakierów i błyszczyków. Nie wiem czy Panie ekspedientki uzupełniają to miejsce czy nie. Dlaczego jest to kilkanaście produktów na tyle chętnych osób?
Jak upolować kolekcję limitowaną?
Najczęściej o kolekcji limitowanej i produktach jakie mają się pokazać dowiaduję się z blogów Lusterko Em i Zakupowe Bestie. Już wtedy dobrze obejrzeć na zdjęciach czy jest jakiś produkt, który jest interesujący i warto mieć go u siebie. Wtedy należy czyhać kiedy ukaże się w Polsce (chyba, że mamy znajomości za granicą :)). Dobrze wiedzieć gdzie będzie dostępna, czy np. we wszystkich Rossmannach, czy w wybranych. Niby proste, a jednak często mi się nie udaje zakupić wymarzonego produktu. Powtórzę się ale wydaje mi się, że jest ich za mało.
Co wtedy?
Ja część produktów mam dzięki uprzejmości innych. Otóż niektóre Blogerki organizują rozdania albo konkursy, w którym można wygrać najbardziej pożądany kosmetyk z "limitki". U mnie tak się znalazł rozświetlacz i cień :)
Warto też śledzić zakładkę, która na ogół zwie się "Wymianka". Takie zakładki są na wielu blogach, tam niekiedy pojawia się coś atrakcyjnego i można wymienić się na zasadzie kosmetyk za kosmetyk ewentualnie odkupić.
Na allegro.pl też widziałam niektóre produkty z sezonowych edycji chociaż wydaje mi się, że przy niektórych cena z przesyłką jest lekko zawyżona.
Mnie najbardziej w edycjach limitowanych pociąga innowacyjny kolor i aż szkoda, że nie są puszczane w stałej kolekcji lub chociaż w większej ilości.
Jestem ciekawa co Wy myślicie o edycjach limitowanych? Czy posiadacie może coś z takowej? Podzielcie się w komentarzach ;)
Uwielbiam limitowanki;-) Praktycznie zawsze na coś się skuszę;-)
OdpowiedzUsuńa ja właśnie bardzo rzadko kupuję coś z limitowanki, zawsze się napalę, a potem albo nie ma albo mi się już nie podoba :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam limitki Essence, choć ostatnio coraz rzadziej mnie zachwycają. Jednak było kilka moich ulubionych i z prawie każdej coś kupuję. Szczególnie miło wspominam Vampire's Love, uwielbiam lakiery z tej limitki.
OdpowiedzUsuńLimitki Essence kusza mnie niesamowicie, jednak nic z LE nie mam :(
OdpowiedzUsuńLimitki kusza mnie najbardziej - to na nie zwracam na nie zwracam największą uwagę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten dreszczyk emocji przy polowaniu na limitki. Na szczęście mam blisko Naturę.
OdpowiedzUsuńJak mam być szczera to nigdy się nad tym nie zastanawiałam ;/
OdpowiedzUsuńLubię limitki z kilku powodów. Po pierwsze niektóre produkty są naprawdę ciekawe, po drugie mam wizję, że ich za chwilę nie będzie, a po trzecie każdy chyba lubi nowości. Nie kupuję jednak wszystkiego tylko to co mnie naprawdę zachwyci.
OdpowiedzUsuńczasem kupuję, zawsze wcześniej sprawdzam co ma wejść - ale bez maniakalnego wyczekiwania, jeśli nie uda mi się czegoś kupić, to nie skaczę z mostu :D:D
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z dostępnością, no Natury mam 1 h drogi i muszę się przedrzeć się przez całe miasto, ale bardzo je lubię i jestem zdolna do tego poświęcenia. Czasami też szperam na Allegro albo w koszykach wyprzedażowych w Naturze, gdzie często ostają się ostatnie sztuki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
mnie nie kuszą, naprawdę :) nie pamiętam kiedy coś kupiłam z limitki... wyglądałam ostatnio róż MRG :)
OdpowiedzUsuńJa limitowanki uwielbiam, ale tylko wtedy gdy mogę coś jeszcze dorwać:).
OdpowiedzUsuńRzadko udaję mi się nie skusić na jakiś produkt.
Myślę, że w limitkach najbardziej kuszące jest własnie to, że są limitowane;)
OdpowiedzUsuńNie posiadam żadnego kosmetyki z tej "limitki", ale podoba mi się fioletowy lakier :-)
OdpowiedzUsuńAh, ile razy cierpiałam, bo limitowanka przeszła mi koło nosaaa... :(
OdpowiedzUsuńja lubię limitowanki, ale niezbyt często coś kupuję bo właśnie rzadko trafiam na pełną ofertę;)
OdpowiedzUsuńLimitowanki są świetne! Tylko szkoda, że albo ich nie ma albo są jakieś marne resztki
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo lubię Essence .
OdpowiedzUsuńNiestety do niedawna nie miałam dostępu do szafy essence .
Teraz w drogerii Aster włożyli szafę essence i mam nadzieję, że limitki będą:D Coś czuję, że zostawię tam miliony. haha ;D
A z limitowanek essence mam lakier do paznokci you rock ! . Całkiem fajny:D
zaczynałam przygodę z essence właśnie od produktów z serii limitowanych :) i tak oto spora część produktów tej marki jest u mnie z tych właśnie edycji...
OdpowiedzUsuńw prawie każdej serii trafia się coś, co kusi, dlatego należy dobrze przemyśleć decyzję przed zakupem, żeby później nie leżało :)
mieszkam (wakacyjnie i weekendowo) w małym mieście i tu zwykle wszystkiego jest pod dostatkiem :) a najbardziej szaleję, gdy widzę kosmetyk, o którym przestałam już marzyć w koszyczku "wyprzedaż" ;)
Jak jestem za granicą to czasem się skuszę na jakiś produkt tej firmy, ale w Polsce kupiłam tylko raz błyszczyk:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam ten bronzer ze zdjęć (uwielbiam!), a tak poza tym to chyba nic już :))
OdpowiedzUsuńo widzisz ! a ja nawet nie wiedziałam, że essence wypuszcza takie limitowane kosmetyki :/
OdpowiedzUsuńnigdy nic nie kupię z limitki z prostego powodu - zawsze wszystko jest wykupione zanim ja dotrę do drogerii
OdpowiedzUsuńUwielbiam limitowanki :D Wiadomo, nie wszytko mi musi podejść, ale często pojawia się jeden-dwa kosmetyki, które koniecznie chcę mieć ;D
OdpowiedzUsuń