26 maj 2011

Kokosowe szaleństwo

Jak już tytuł mówi tym razem będzie o kokosach :) Ja kokosy lubię dlatego pokusiłam się na parę produktów o słodkim zapachu.

W poprzednim poście wspominałam, że na moim blogu pojawi się moja ocena innego produktu z FARMONY i oto jest! Tym razem to nie masło do ciała tylko mus z serii sweet secret. 

Opakowanie jest plastikowe w kształcie okrągłego spłaszczonego słoika z odkręcaną pokrywką. Jego pojemność to 225 ml. Pod wieczkiem znajduje się mus koloru białego. Jego konsystencja jest delikatna i lekka. Bardzo przyjemnie się go rozprowadza. Szybko się wchłania a po wyschnięciu nie klei się oraz nie zostawia śladów na ubraniu/pościeli. Kolejną jego zaletą jest zapach. Muszę przyznać, że uwolnił moje zmysły. Produkt pachnie kokosem z odrobiną banana. Rewelacja! Produkt ma słodki aromat ale jego słodkość jest umiarkowana i po rozsmarowaniu na skórze wącham ciągle swoją skórę. :) Zapach utrzymuje się długo. Kiedy stosuję lekki balsam wieczorem następnego dnia ciągle go czuję.
A co np. z nawilżaniem? W tej kwestii sweet secret mnie nie zawiódł. Nawilża, mało tego on również pielęgnuje moją skórę. Kiedy spaliłam się za bardzo na słońcu nie miałam żadnego produktu pod ręką typowego na ukojenie sparzonej skóry. Sięgnęłam po mus i poczułam ulgę. Zregenerował moją skórę, odżywił ją i pozostawił gładką.
Wg mnie sweet secret - KOKOSOWY MUS DO CIAŁA minusów nie ma. Do tej pory jest to mój faworyt spośród balsamów do ciała. Kupię go na pewno ponownie zwłaszcza, że jest wydajny i kosztuje 10-13 zł.

Skład: Aqua, Isopropyl Myristate, Cyclomethicone, Propylene Glycol, Glyceryl Stearate Citrate, Paraffinum Liquidum, Parfum, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Musa Sapienta Friut Extract, Cocos Nucifera Oil, Butyrospermum Parkii, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Panthenol, Allantoin, Xanthan Gum, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium Edta, Sodium Hydroxide, Limonene, Bha, Eugenol, Alpha Methyl Ionone.
*

Następnym "kokosem" jest ZIAJA - kokosowa, a dokładnie mleczko pod prysznic.


 Opakowanie jak na mleczko pod prysznic jest duże - 500 ml. Otwiera się za pomocą tzw. "klipsa". Z wyciśnięciem produktu do tej pory nie miałam kłopotu. Może przez to, że jego konsystencja jest płynna. Niestety mało się pieni. Za to zapach ma zniewalający! Pachnie jeszcze bardziej kokosowo od wspomnianego wcześniej musu. Przez jego intensywny aromat nieraz miałam ochotę się napić tego mleczka... :P Jednak jego zapach utrzymuje się krótko. Mleczko ładnie oczyszcza skórę,potrzeba niewielkiej ilości aby wymyć całe ciało. Jestem też zadowolona z jego zmiękczania lecz mało nawilża. Mojej skóry nie wysusza ale spotkałam się z opiniami negatywnymi co do tej kwestii.
ZIAJI kokosowej używam i używam, a końca nie widać. Jest bardzo wydajne. Jego cena jest przyjazna kosztuje 6-8 zł. Jeżeli mi się skończy kupię następne.


Skład: Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Cocamide DEA, Styrene/Acrylates Copolymer, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Panthenol, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), Coumarin, Citric Acid


*
 

Ostatnim produktem jaki dziś przedstawię to żel peelingujący (również kokosowy) z BODY Therapy, którego producentem jest Marion. 

Opakowanie jest podobne do opakowania peelingu myjącego z Joanny. Jest małe (100 ml) i otwierane/zamykane na "klipsa". Konsystencja żelu peelingującego z BODY Therapy jest dość rzadka. Zawiera w sobie dużo drobniutkich drobinek koloru białego. Na pierwszy rzut oka cząsteczki są nie widoczne, widać je dopiero po rozsmarowaniu.  W żelu widoczne są również brązowe kropki. To jednak nie są granulki - wydaje mi się, że to "skórka" kokosa. Skoro żel zawiera kokos powinien ładnie pachnieć. I tu rozczarowanie bardziej pachnie plastikową buteleczką niż kokosem... Z jego działania nie jestem zadowolona. Owszem, oczyszcza skórę ale nie zobaczyłam żadnych efektów pod względem usuwania martwych komórek naskórka. Po użyciu nie zobaczyłam żeby moja skóra była bardziej miękka, gładka czy elastyczna. W skrócie peeling nie jest peelingiem.
Przez jego małe opakowanie produkt nie jest wydajny. Jego cena to niecałe 4 zł. Czy kupię go ponownie? Nie!

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Polyethylene, Acrylates Crosspolymer, Glycerin, Propylene Glycol, Polyquaternium-7, Carbomer, Triethanolamine, Vitis Vinifera (Grape) Seed Powder, Prunus Armeniaca Seed Powder, Red 40 Lake, Copolymer (and) Coco-Glucoside, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone, Citric Acid, Limonene.



 

22 maj 2011

Przenieśmy się na tropiki.

 Tym razem przedstawię wam masło do ciała Tutti FRUTTI - liczi i rambutan firmy FARMONA. Co wg mnie w nim fascynującego, a co ma w sobie specyficznego? Przeczytajcie sami!


Opis producenta
Dzięki zawartości afrykańskiego masła Karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia, sprawiając że ciało staje się zachwycająco miękkie, delikatne i jedwabiście gładkie. Bogata konsystencja pieści zmysły, czarne drobinki masują ciało, a zniewalająco słodki zapach egzotycznych owoców uwodzi i relaksuje.

Skład
Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Glycerin, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, CI 16255, Parfum, Cera Alba, Cyclomethicone, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Jojoba Esters,
Iron Oxides, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Geraniol, Citronellol, Limonene.

Cena
Jego regularna cena to ok. 15 zł. Ja je zakupiłam w Rossmannie za niecałe 11 zł.

Opakowanie
Moim zdaniem opakowanie nie jest wymyślne. Zwykłe, proste w postaci plastikowego płaskiego słoiczka z dużą, odkręcaną pokrywką. Wersja liczi i rambutan kryje się pod mocno różową pokrywką. Sam słoiczek jest przeźroczysty dlatego widać kolor masła już przez opakowanie. Jego pojemność to 250 ml.

Zapach
W maśle wyczuwam owoc liczi. Niestety nie pamiętam jak pachnie rambutan ale wydaje mi się, że to on daje dość mocny i specyficzny zapach. Po pierwszym otwarciu i powąchaniu produktu myślałam, że padnę ponieważ zapach jest dość intensywny. Jednak nie zrezygnowałam z jego użycia i posmarowałam nim swoją skórę. Po parunastu minutach zaczęła mnie aż boleć głowa od tego aromatu więc położyłam się spać. Kiedy rano wstałam nadal czułam na sobie zapach śliwki. Jednak jego zapach na tyle mocno mnie nie zraził i dziś używam ze swobodą tego masła. Aromat jest dość nie spotykany ale kojarzy mi się z ciepłymi wakacjami na jakiś tropikalnych wyspach.

Kolor
Kolor również jest mało spotykany ponieważ masło jest różowe. Jednak jego oryginalny kolor nie jest uporczywy ponieważ nie zostawia śladów na ubraniach czy pościeli (przynajmniej moich).

Konsystencja
Masło jest gęste ale lekkie. Ma w sobie małe ciemne granulki. Na opakowaniu jest napisane, że czarne drobinki masują ciało. Niestety mojego nie masują. Dla mnie są zbędne bardziej przeszkadzają niż odprężają. Owszem po dłuższym "masowaniu" się rozpuszczają. Ja podczas nabieraniu produktu wolę ich unikać. Natomiast różowa konsystencja rozprowadza się gładko i szybko się wchłania.

Czy obietnice producenta się spełniają?
Masło moje ciało nawilża, wygładza i jest bardziej miękkie po użyciu. Czy odżywia i ujędrnia? Wątpię. Nie zobaczyłam różnicy przed i po co do ujędrnienia.

Czy kupię ponownie?
Tu mam duży dylemat. Masło przez swój aromat jest naprawdę jednocześnie fascynujące a z drugiej strony specyficzne. Niekiedy lubię jego zapach wyobrażając sobie przy tym ciepłe słońce i tropiki a kiedy indziej nienawidzę. Dlatego ja po tygodniu go stosowania lubię dla odmiany użyć innego produktu. Jednak liczi i rambutanu z FARMONY nie odstawiam i chętnie do niego wracam zwłaszcza jak jest ciepło.
Jeżeli, któraś z was  zastanawia się nad kupnem tego masła proponuję rozważyć czy na pewno nie przeszkadza wam mocny i intensywny zapach owoców słodko-kwaśnych. ;)
Moja ocena
(gdzie 1 - okropna; 2 - słaba; 3 - średnia; 4 - dobra; 5- bardzo dobra)
  • Cena:  4
  • Opakowanie:  4
  • Zapach:  3
  • Kolor:  3
  • Konsystencja:  3.5
  • Obietnice producenta:  4


UWAGA! Już teraz zapraszam na moją ocenę innego produktu z FARMONY, która już wkrótce na moim blogu.
*Po kliknięciu na zdjęcie zobaczysz je w powiększeniu.
*Wszystkie zdjęcia opublikowane na tej stronie, z wyjątkiem wyraźnie oznaczonych są moją własnością. Użycie ich bez zgody autora stanowi naruszenie praw autorskich.

21 maj 2011

5 funkcji w 1 kroku?

Dawno, dawno temu ale nie tak dawno temu. Zacznę inaczej. Około roku temu natknęłam się na próbkę w gazecie produktu Garnier - Czysta skóra 3 w 1. Jest to żel, peeling, maseczka w jednym. Po spróbowaniu byłam mile zaskoczona. Postanowiłam go kupić. Kosztuje on ok 20 - 23 zł. Niestety często go brakowało w sklepie gdy ponownie szłam go nabyć. Wówczas zastępowałam Garniera innymi produktami z tej samej firmy lub żelami z Nivea. Jednak przejdę do meritum sprawy. Chcę w tym poście skupić się na nowym produkcie Nivea VISAGE. Całkiem przypadkiem usłyszałam reklamę produktu ALL-IN-1 ŻEL-PEELING-MASKA. Pomyślałam, że to może być odpowiednik Garnier - Czysta skóra 3 w 1. Zakupiłam ŻEL-PEELING-MASKA Nivea w Super-Pharm. Był on w cenie promocyjnej 9.99zł. Jego stała cena to ok. 14 zł.
Skład: Aqua, Kaolin, Glycerin, Alcohol Denat, Polyethylene, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Caprylic/Capric Triglyceride, Magnolia Officinalis Bark Extract, Xanthan Gum, Potassium Cetyl Phosphate, Hydrogenated Palm Methylparaben, Probylparaben, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Parfum, CI 77891, CI 42090
Tak, co do składu znalazłoby się parę minusów np. za Alcohol Denat już na czwartym miejscu. Może odniosę się teraz do obietnic producenta.

1. Głęboko oczyszczający kompleks usuwa zanieczyszczenia. - W moim przypadku usuwa je. Kiedy myję twarz wieczorem po zmyciu widzę różnicę, widzę czystszą ale także gładszą skórę.2. Peelingujące drobinki pomagają odblokować pory i oczyścić skórę z wągrów. - Ta pozycja również mnie satysfakcjonuje. Moje pory nie są zapchane jednak nie są też odblokowane w 100%. Widzę również znaczną poprawę co do wągrów. Kiedyś to był mój koszmar. Dziś powoli zapominam o nim po użyciu ALL-IN-1.

3.Produkt może być używany jako maska. Pozostawiony na kilka minut na twarzy, zapobiega błyszczeniu się skóry i matuje na długi czas. - Raz skorzystałąm z tej "funkcji". Pozostawiłam na twarzy produkt jako maska. Czy zapobiegł błyszczeniu? Niezupełnie. Czy matuje na długi czas? Też raczej nie. Nawet jak używam produktu jako zwykłego żelu do twarzy nie zauważyłam znacznej różnicy co do zmatowienia. Muszę jednak używać kremu matującego aby zmatowić twarz.

4. Antybakteryjne właściwości pomagają zwalczyć bakterie, powodujące powstanie pryszczy. - Produkt posiada aktywny ekstrakt uzyskiwany z magnolii, rośliny znanej ze swoich właściwości antybakteryjnych. Ja bardzo dużego problemu z pryszczami nie mam. Pojawiają mi się raz na jakiś czas punktowo. Kiedyś pojawiały mi się ze cztery w miesiącu dziś może trzy lub dwa na miesiąc zatem co do pryszczy całkowicie ich nie zwalczył. Chociaż czy może być jakiś produkt co zwalczy je na zawsze? Osobiście uważam, że nie i nawet nie liczyłam na to, że ten produkt pozbędzie się ich.

5. Delikatna formuła nie podrażnia twarzy. Owszem, mojej skóry nie podrażnia. Podczas masowania twarzy tym produktem, czy pozostawienia go na twarzy, na jakiś czas nie czuję pieczenia, swędzenia tylko miłe uczucie.

Jak widać na zdjęciu nr 1 produkt jest stawiany "na głowie" czyli jego podstawa jest otwierana. Dzięki temu nie ma kłopotu z "wyciskaniem" żelu-peelingu. Opakowanie wg mnie jest zwykłe ale poręczne (150ml). Nie mam z nim problemu. A co zawiera jego wnętrze?

ALL-IN-1 jest nazwany żelem. Trochę tego nie rozumiem bo konsystencją przypomina bardziej lekki krem niż żel. Zawartość ma w sobie jeszcze małe drobinki. Nie potrzeba wcale dużo produktu aby umyć i oczyścić całą twarz. Bardzo dobrze się rozsmarowywuje przy tym delikatnie masując (bardzo przyjemne uczucie podczas aplikowania). Ze zmyciem produktu z twarzy nie miałam problemu jednak wolę go usuwać gąbeczką do twarzy. Po peelingu nie zostawia zaczerwienionej skóry. Zapach w moim odczuciu jest bardzo przyjemny. Przypomina mi trochę morską świeżość. 
Na opakowaniu jest napisane, żeby nakładać go każdego dnia, jednak ja tego nie robię ze względu na jego peelingujące drobinki i używam go na przemian z żelem także z firmy Nivea - WASH OFF.

Opinie na temat żelu-peelingu-maski są różne jednak ja uważam, że produkt Nivea VISAGE: ALL-IN-1 jest bardzo dobry i spełnia swoje zadania. Oczyszcza skórę przy tym jej nie wysuszając. Jest przyjazny dla mojej skóry a także dla portfela bo jego cena jest przystępna. Zamierzam go kupić ponownie. Póki co jest to mój typ.


UWAGA! Nivea VISAGE: ALL-IN-1 w SUPER-PHARM do 01.06.2011r jest dostępny w cenie promocyjnej tzn. 9.99zł. 

*Po kliknięciu na zdjęcie zobaczysz je w powiększeniu.
*Wszystkie zdjęcia opublikowane na tej stronie, z wyjątkiem wyraźnie oznaczonych są moją własnością. Użycie ich bez zgody autora stanowi naruszenie praw autorskich.

19 maj 2011

Czarna kreska za pomocą kredek AVON

W tym poście wyrażę swoją opinię na temat kredek firmy AVON.
Jaki dają efekt? Czy są trwałe? Warto w nie zainwestować? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania zapraszam do dalszego czytania ;)


*

Zacznę od jednej z nowszych kredek firmy AVON czyli żelowej kredki do oczu o nazwie super SHOCK.



Dane:
super SHOCK
1,2g
cena 16 - 23 zł



Ja posiadam tą kredkę w kolorze czarnym (bardzo czarnym!). Jest również dostępna w odcieniu szarym. Powiem o niej tak: jest to żelowy eyeliner w kredce. Kredka jest bardzo miękka co może powodować szybsze zużycie. Nie mam problemów aby ją zaaplikować. Jednak ja umiem nią zrobić tylko średniej grubości kreski lub grubsze. Cieniutkiej kreski do tej pory mi się nie udało. Z na struganiem jej także nie mam kłopotu. Nakładam ją na powiekę ale również na dolną linię wodną. Niestety czasami przy aplikacji popłynie mi jakaś łezka, nie wiem czy to wina składników tej kredki czy mojej aplikacji. Ja osobiście nie mam uczulenia na inne kosmetyki firmy AVON. Dałam ją również do przetestowania mojej mamie, która nie mogła używać kosmetyków właśnie tej firmy bo piekły ją zazwyczaj oczy. Po tej kredce nie miała żadnych negatywnych objawów i była z niej zadowolona. Super SHOCK trzymuje się naprawdę długo. Aby ją usunąć potrzeba lepszego płynu do demakijażu. Płyn z Delii nie uporał się z moją kreską.
Zapłaciłam za nią 16,90 (promocyjna cena), myślę że za taką cenę warto ją kupić.

*

Moja następna kredka do oczu z firmy AVON to: glimmersticks.



Dane:
glimmersticks0,28g
cena 12 - 20 zł

Mój kolor to czarny. Dostępne są również w kolorach: brązowy, niebieski, szary a także te same kolory lecz z poświatą "diamentową", błyszczącą się lecz kryjące się pod nazwą glimmersticks diamonds. Dlatego zamawiając produkt warto zwrócić uwagę którą wersję zamawiamy. Ja osobiście nie lubię błyszczących kresek na oku. Wracając do glimmersticks to jest to kredka a raczej konturówka, która jest wysuwana. Jej zaleta to, to że jest miękka, prcyzyjna, robi cienkie kreski. Jak wspomniałam mam posiadam ją w kolorze czarnym lecz nie jest to kolor bardzo czarny, smoły w odrużnieniu do poprzedniej kredki. Ja ją stosuję na dolną linię wodną. Długo wytrzymuje ale kiedy chcę ją mieć na oku przez cały dzień to po południu muszę tą kreskę poprawić. Z demakijażem jej nie mam problemu. Trzeba uważać przy wysuwaniu jej aby za dużo się nie wysunęło ponieważ może się złamać. Przez wysuwanie nie da się jej naostrzyć ale to, że główka jest zaokrąglona nie przeszkadza w zrobieniu prostej, cienkiej kreski. Ja z tego produktu jestem zadowolona zwłaszcza, że zapłaciłam za nią na promocji 12 zł a przy tym jest wydajna.

*

Konturówka "Podwójna końcówka", to kolejna kredka do oczu, która gości w mojej kosmetyczce. Jest ona z serii COLORTREND.


Dane:
Konturówka "Podwojna końcówka" - seria COLORTREND
1g
cena 9 - 17 zł


Kredka ta ma dwa "kolorowe" końce. Z jednej strony każda ma kolor czarny a z drugiej są do wyboru: brązowy, fioletowy, błękitny, srebrny. Firma proponuje aby czarną końcówką podkreślić kształt oczu stosując ją na dolną linię wodną, kolorową dodać głębi spojrzeniu. Ja większe zużycie mam po stronie czarnej. Dzięki tej konturówce można robić cieniuteńkie kreski. Niestety kredka nie jest bardzo trwała. Po kilku godzinach kreska na oku jest "przerywana". Jednak bardzo lubię ją stosować do lekkich, letnich makijaży. Bardzo często pojawia się w katalogu, w cenie promocyjnej (9zł).

*

Ostatnią kredkę jaką posiadam z firmy Avon to mini kredka, która nosi nazwę po prostu COLORTREND.


Dane:

COLORTREND
co do g informacji brak
cena ok 6 zł

Wydaje mi się, że ta kredka nie jest już dostępna w regularnej sprzedaży (na szczęście!). COLORTREND jest o połowę mniejsza od glimmersticks. Mini konturówka jest wysuwana - niestety są z tym są problemy. Trzeba nieźle się napracować  przy niej żeby choć trochę się wysunęła. Gdy choć trochę ujrzy światła dziennego to bardzo trudno się nią robi kreski ponieważ jest twarda. Gdy już po jakimś czasie można dostrzec ją na oku to i tak nie długo ze względu na jej nietrwałość. Odradzam jej zakup jakby się jeszcze kiedyś pojawiła w katalogu. Wg mnie jej jedynym plusem jest mały rozmiar, dzięki czemu mieści się w każdej kosmetyczce.

*

Na koniec ocenie wspomniane wyżej kredki do oczu wystawiając im ocene od 1 do 5 (gdzie 1 - okropna; 2 - słaba; 3 - średnia; 4 - dobra; 5- bardzo dobra).
  • superSHOCK - 4+
  • glimmersticks - 4
  • Konturówka "Podwojna końcówka" (seria COLORTREND) - 3
  • Konturówka COLORTREND - 1

*Po kliknięciu na zdjęcie zobaczysz je w powiększeniu.
*Wszystkie zdjęcia opublikowane na tej stronie, z wyjątkiem wyraźnie oznaczonych są moją własnością. Użycie ich bez zgody autora stanowi naruszenie praw autorskich.



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...