27 sty 2012

Co anikowa101 ma w torebce? + paczuszka od Wibo

Po dłuższej przerwie na blogu wracam do Was. Sesję mam już za sobą. :) Teraz czekam tylko na obronę. Czy ktoś za mną tęsknił?
Jakiś czas temu pytałam czy chciałybyście zobaczyć co noszę w torebce? Wasze odpowiedzi zachęciły mnie do tego i dziś będzie post z serii "o anikowej".

Zacznę od tego jak wygląda moja torebka a raczej torba.

 Czarna ze ćwiekami w jednym rzędzie. Ma dwie małe kieszonki z boku, w środku 2 mniejsze kieszonki np. na telefon oraz 2 większe kieszenie zamykane na zamek. Można brać ją do ręki za uszy lub przewieszać przez ramię na łańcuchowym pasku. Torba nie jest "sieciówkowa". Pochodzi z małego sklepiku z torbami. Kupiłam ją jakieś 2 lata temu. Uważam, że jej stan jest znakomity po tym co musi ona ze mną przechodzić - na mojej uczelni można ubrudzić się farbą na każdym kroku. Posiadam różne torby ale tą lubię najbardziej, to z nią można mnie spotkać najczęściej. Jest pakowna i wytrzymała. A co kryje w środku?


  1.  Małe lustereczko, w którym przeglądam się w sytuacjach awaryjnych.
  2. Portfel. Kiedyś chodziłam aż z trzema portfelami! W każdym miałam co innego. Podczas wyprzedaży postanowiłam, że kupię jeden, który ma wiele kieszonek i pomieści moje karty.
  3. Różowe etui, a w nim aparat kompaktowy - bo każda chwila jest warta uwiecznienia na zdjęciu.
  4. Gazeta. Zawsze jakaś obecna w mojej torebce. Już kiedyś wspominałam, że jestem gazetomaniaczką ;)
  5. Jakaś kartka, którą dostałam na zajęciach.


      6.  Ołówki, które noszę zawsze a i tak rzadko używam. 
      7.  Pendrive. Też zawsze może się przydać ;)
      8.  Klucze do domu i szafki na uczelni, w których uwielbiam brelok czyli mała pływająca rybka Nemo :)
      9.  Moneta. Zazwyczaj na samym dnie znajduję jakieś.
    10.  Gumka recepturka. Sama nie wiem co ona robi w mojej torbie :P
    11.  Indeks. W ostatnim czasie nie mogło go zabraknąć. Na szczęście jeszcze dzisiaj jadę "oddać" go do dziekanatu :)
    12.  Reklamówka. Byłam na małych zakupach, a że nie lubię nosić w ręce dodatkowych toreb to produkty wrzuciłam luzem do torby, a reklamówkę złożyłam i włożyłam osobno. Produkty wyjęłam tuż po powrocie do domu, reklamówka została.


     13.  Podpaska. Na tzw. sytuacje awaryjne.
     14.  Pudełeczko z tamponami. j.w.
     15.  Chusteczki bez których nie obyłaby się o tej porze roku. Zawsze mam katar kiedy wchodzę z dworu do ciepłego pomieszczenia. Te małe z Rossmanna uwielbiam!
    16.  Gumka do włosów.
    17.  Mała tubka kremu pielęgnacyjnego z Johnsons'baby. Uwielbiam jego zapach! Od razu przypomina mi się dzieciństwo. :)
   18.  Diamentowy błyszczyk z Delii.
   19.  Carmex.
   20.  Szminka Lasting Finish by Kate Moss. Od samego początku pokochałam ją i nie rozstaje się teraz z nią.
  21.  Błyszczyk stay with me z Essence. Też już kiedyś pisałam, że to mój ulubiony więc nie może go braknąć w mojej torebce.
  22.  Perfumy PUMA. Mają słodki ale przyjemny zapach. Bardzo lubię ich używać na co dzień.
  23.  Krem do rąk, który ma przyjemny zapach, dobrze działa. Jednak źle mi się kojarzy bo Pani, która mo go sprzedawała była wręcz natrętna!

   
     24.  Klej biurowy. Kiedyś był mi potrzebny na zajęcia i tak został do dziś w mojej torbie...
     25.  Śmieci czyli zużyta chusteczka, opakowanie po chusteczkach, zużyte bilety, ulotki...

Czego nie znajdziecie w mojej torbie?
Telefonu bo noszę go zawsze przy sobie w kieszeni. Straciłabym za dużo czasu szukając go gdybym miała go w torbie.
Kosmetyczki. Kiedyś ją miałam ale i tak do niej nie zaglądałam. Nie należę do osób, które poprawiają swój wygląd w ciągu dnia. Ewentualnie smaruję usta błyszczykiem/szminką, które mam wrzucone luzem do torby. Co mi wpadnie w ręce tym maluję usta.
Kalendarza bo i tak bym nic w nim nie notowała. Nie umiem regularnie zapisywać ważnych spraw. Wszystko staram się pamiętać.
Notatnika bo u siebie na studiach nie miałam w tym roku wykładów, na których robi się notatki. Kiedy muszę zanotować np. adres mailowy do kogoś wówczas nurkuję do swojej torby i szukam jakiegoś starego biletu lub kartki, którą pokazuję pod nr 5 i na niej zapisuję dane.
Długopisu. Ciągle zapominam wziąć i wpakować do torby jakikolwiek. Kiedy muszę coś ważnego napisać dla siebie wówczas posługuję się ołówkiem bo mam ich dużo. Problem pojawia się kiedy mam się np. gdzieś podpisać...

To tyle o mojej torbie. Na koniec chciałam jeszcze pochwalić się paczuszką od Wibo. Jest to główna nagroda, którą udało mi się wygrać w karnawałowym konkursie Wibo. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie mi się poszczęściło bo dopiero nie dawno zaczęłam trochę kombinować ze swoim manicure.
 Z nagrody jestem bardzo zadowolona. Paczka zawierała dwie kosmetyczki z samymi dobrocimi: lakierami, błyszczykami, tuszami, fluidem, cieniami, pędzlami. Kosmetyki już się u mnie zadomowiły.


To tyle na dziś. Do następnego posta!

8 sty 2012

Naturalny rumieniec?

 RÓŻ W KREMIE - długo wahałam się czy wypróbować tego typu kosmetyku. Jedyne skojarzenia jakie miałam z tym produktem to nachalne, sztuczne rumieńce. W końcu się przełamałam. Pomyślałam: "Jeśli nie spróbujesz nie będziesz wiedziała czy coś tracisz..". Akurat wtedy w szafie Essence pojawiła się limitowana edycja Ballerina Backstage. Róże leżały na półeczce. Jeszcze w 100% nie byłam pewna. Wróciłam do domu bez niego. Przemyślałam wszystko i postanowiłam, że musi być mój. Nazajutrz niestety żadnego już nie było. :( Na szczęście po jakimś czasie zostałam obdarowana różem w kremie z Maybelline. Dziś podzielę się z Wami swoim zdaniem na temat tego produktu.


  •  Dane produktu:
Róż: DREAM TOUCH blush
Pojemność: 7,5 g
Odcienie: dostępny w 4 odcieniach KLIK
Cena: ok. 29 zł (wg internetu)
Dostępność: szafy Maybelline dostępne m.in. w Rossmann, Natura, Super Pharm


  • Inne informacje:

 Więcej informacji (np. skład) podane w naklejce z wierzchu. Bardzo podoba mi się ten pomysł. Opakowanie wg mnie wygląda bardzo estetycznie.



  •  Opakowanie:
Szklany słoiczek z plastikową nakrętką. Zgrabny, mały ale wydaje mi się, że jak na tego typu produkt jest za mały. Wielkością nie wiele różni się np. od opakowania żelowego eyelinera z Essence. Ten z Maybelline jest tylko ciut większy. Przeszkadza mi także gwint słoiczka. Póki co dobrze mi się wyciąga róż z opakowania ale wydaje mi się, że kiedy produkt będzie sięgał dna będzie to dużo trudniejsze.



  •  Odcień:
Jak pisałam wyżej róż ten jest dostępny w czterech odcieniach. Ja posiadam 04 PINK. Stronie internetowej www.maybelline.pl radzę nie wierzyć. Tam kolor jest bardzo jasny. W rzeczywistości kolory są trochę ciemnejsze i "mocniejsze".



  •  Konsystencja:
Kremowa pianka. Lekka formuła tak jak zapewnia producent. Nasycona kolorem i mnóstwem bardzo malutkich drobinek.
(Na potrzeby zdjęcia nałożona większa ilość produktu)


  • Zapach:
Prawie nie wyczuwalny. Przy nakładaniu go w ogóle nie czuć.



  • Rozprowadzanie:
Ponieważ róż jest porządnie nasycony kolorem wystarcza niewielka ilość produktu do zrobienia rumieńca. Można go nakładać czubkami palców obrotowymi ruchami. Ja jednak z tego rodzaju rozprowadzania zrezygnowałam. Nie mam za dużej wprawy w nakładaniu tego typu kosmetyku i denerwowała mnie widoczna granica nałożenia. Sięgnęłam po pędzel i najlepiej mi się go nakłada tym kulkowym. Bardzo dobrze się rozprowadza i zostawia naturalny look.
(Na potrzeby zdjęcia nałożona większa ilość produktu)




  • Bezpośrednio na:
Rozprowadzam go bezpośrednio na wcześniej nałożony krem lub podkład. Potem trochę przypudrowując.


  • Krótko/długotrwały?:
Na mojej buzi produkt długo się trzyma. Nakładam go rano i dopiero po jakiś 8 godzinach zauważam że kolor wyblakł. Jednak na licach nadal jest widoczne rozświetlenie dzięki drobinkom.



  • Dla kogo?:
Myślę, że róż ten nadaje się dla cery suchej, mieszanej gdzie "strefa" policzków nie przetłuszcza się, jest normalna. Nie jestem pewna czy sprawdziłby się u posiadaczek cery tłustej. (Może któraś z Was go miała i wie?)



Jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Odstawiłam róż prasowany i od 2 miesięcy sięgam po ten róż. Produkt ten dopasowuje się do koloru skóry. Robi wrażenie naturalnego rumieńca. Ożywia twarz i dobrze ją modeluje. Ostatnio mój faworyt wśród róży.

Edit: Jeśli któraś z was byłaby chętna wypróbować róż w innej formie to bym czekała aż róże w kremie od essence pojawią się na półkach ;) Na blogu Lusterko Em można zobaczyć nowości jakie mają pojawić się w tym roku, w szafach essence. Podaję link jakby któraś z Was była ciekawa: http://lusterko-em.blogspot.com/2012/01/zapowiedz-nowosci-essence-2012.html
Ja porzuciłam kamień dla kremowej konsystencji. Bardzo mi odpowiada ta forma. Także czekam na nowe róże od essence ponieważ jestem jeszcze chętna na jasny odcień a te z essence będą zapewne dużo tańsze ;)

7 sty 2012

pytanie...


Bardzo lubię czytać Wasze prywatne posty. Dzięki nim poznaję Was bliżej ;) A czy Wy miałybyście ochotę na kilka postów związanych ze mną? Co np. noszę w torebce, jak mieszkają moje kosmetyki... czy macie tego dosyć?

Pozdrawiam Was gorąco! ;*

5 sty 2012

Tusze do rzęs Rimmel po kilkudziesieciu uzyciach...

 Tym razem taki nie typowy wpis. Zazwyczaj prezentuję u siebie na blogu jak wyglądają dane produkty po ich przetestowaniu. Dziś nie będzie swatchy tylko pokażę opakowania tuszy jak i ich szczoteczki po totalnym ich wykończeniu. Jak kupuję coś nowego to jest to zazwyczaj piękne, błyszczące, a jak to jest po kilkudziesięciu użyciach? Nie wiem jak Wy ale ja często po wyzerowaniu jakiejś maskary, jeżeli odpowiadała mi w niej szczoteczka to myję ją i chowam - zawsze może się przydać ;) Czy zachowam szczoty z Rimmel?


 TUSZ GLAM'EYES LASH FLIRT
Opakowanie: Czarne ze złotymi napisami. Złoty uchwyt z nadrukowaną koroną na czubku. Po zakupie wyglądał bardzo elegancko. Dokładnie można zobaczyć go TUTAJ. Jak wygląda teraz?

 Niestety po złotych nadrukach prawie nic nie zostało. Opakowanie "zamieniło" się całe w czarne. Jedyne co jeszcze jest trochę widoczne to logo marki. Nakrętka ze szczotką nadal jest złota. Jednak nie błyszczy się aż tak bardzo jak kiedyś. Jest kilka malutkich przetarć ale jest ich bardzo mało. W nienaruszonym stanie został "znak rozpoznawczy" tej mascary - złota korona.

 Zdaję sobie sprawę, że przy każdym użyciu czarnej mascary gwint się trochę lub bardziej brudzi. Tutaj jest on czarny, na którym aż tak bardzo nie widać przybrudzeń. Dotknęłam go palcami a on był prawie czysty!

 Szczotka tego tuszu jest gumowa, lekko zgięta na środku, trochę wyginająca się- sprężysta. Z dwóch równoległych boków włoski są krótsze a na dwóch pozostałych ciut dłuższe. Z racji, że jest gumowa można ją bez problemu umyć i używać ponownie.

Bardzo lubiłam używać tej mascary. Jest to jak do tej pory mój ulubiony tusz Rimmel. Dobrze się nakładało nim tusz, nie sklejał rzęs i lekko je podkręcał. Byłam z niej zadowolona i z chęcią zakupię ją kiedyś w przyszłości.

__________________________________________________________________________________________

 TUSZ VOLUME FLASH THE MAX
Opakowanie: Cała maskara łącznie z nakrętką jest koloru mocno różowego. Na niej nadrukowane są napisy koloru złotego. Smukłe, poręczne opakowanie. Dokładnie można ją zobaczyć TUTAJ. Tak prezentuje się po zużyciu opakowanie w moim przypadku:

 Złote napisy nadal są widoczne, nic się nie starło. Maskara nadal jest tak mocno różowa - kolor się nie wytarł, nie wyblakł. Widoczne są niestety czarne plamki od tuszu, których nie da się tak prosto zetrzeć, zmyć po jego zaschnięciu.

 Gwint tej maskary także jest różowy. Widać jak bardzo przybrudziła się od tuszu.

Szczoteczka wygląda okropnie! Nie nadaje się już do niczego. Mimo, że w tubce było jeszcze trochę tuszu trzeba było używać innej aby go zużyć bo tą nie wyobrażałam sobie nakładania czegokolwiek na rzęsy. Włosie "chodzi" jak chce - każde w swoją stronę. Nie wiem czy któraś z Was także używała tego tuszu, czy miałyście to samo czy tylko mi...

Niestety nie przepadałam za tym tuszem. Jak go zakupiłam szczoteczka oczywiście wyglądała normalnie ale z każdym jej użyciem stawała się jakaś dziwna. Źle mi się go nakładało. Był to tusz, który do tej pory najbardziej mi kleił rzęsy. Tusz sam z siebie też szybko zrobił się zbyt gęsty. Był to mój najgorszy tusz jaki posiadałam.


Jestem ciekawa jaki jest Wasz ulubiony tusz, a którego nienawidzicie? 

2 sty 2012

TAG - Łowczyni

Zasady:
1. Wklej baner na swojego bloga.
2. Napisz kto Cię oTAGował.
3. Przekaż TAG kolejnym blogerkom.
4. Pokaż na swoim blogu co w ostatnim czasie* "złowiłaś" w sklepie (ciuchy, kosmetyki). Post możesz wzbogacić o zdjęcia.
*Okres od jednego do trzech tygodni.
Mile widziane zdjęcia

No to lecimy!
1. Baner wstawiony ;)
2. Zostałam oTAGowana przez kosmetycznie...i więcej z bloga http://recenzjo-mania.blogspot.com/. Bardzo dziękuję za wyróżnienie :)
3. Przekazuję TAG:


4. A oto moje zakupy, których dokonałam w grudniu. Niedawno miałyście okazję zobaczyć co mi się pokończyło i tym właśnie zastąpiłam braki:
Szampon Garnier - Rossmann, w promocji za ok. 8 zł
Peeling Isana - Rossmann, ceny nie pamiętam
Szampon do włosów Garnier. Wcześniej była wersja z rumiankiem tym razem wybrałam z drożdżami piwnymi i owocem granatu. Nie tylko dobrze myje ale nawet trochę zwiększa objętość włosów. Po prawej peeling Isana, który widziałam na paru blogach i nie byłabym sobą gdyby nie trafił w moje ręce. Pachnie po prostu obłędnie :)


Tonik Ziaja - Superpharm, ok.7zł
Peeling enzymatyczny Perfecta – mała drogeria, 13,99zł
 Najczęściej używam toniku nuno z Ziaji. Dobrze działa na moją cerę dlatego często do niego powracam. Natomiast peeling ziarnisty do twarzy zastąpiłam peelingiem enzymatycznym z Perfecty.


Błyszczyk Essence - Douglas, 8,99zł
Korektor Essence - Douglas, 10,99zł
 Jak już pisałam na swoim blogu moim ulubionym błyszczykiem jest Stay With Me z Essence więc jak tylko mi się skończył poszłam po następny i kupiłam w tym samym kolorze co zawsze: tj. 02 My Favorite Milkshake. Oprócz tego korektor. Ostatnim razem narzekałam na "zakrywacz" niedoskonałości z Essence ale kupiłam go jak widać z tej samej firmy lecz inną wersję: Stay all day.


Gąbeczka peelingująca - Rossmann, ok. 3 zł
Ściereczka z mikrofibry – Schlecker, 3,99 zł
 I drobne zakupy z powodu dbanie o higienę. Jak szczoteczkę trzeba zmieniać co jakiś czas tak produkty, którymi myję twarz także wymieniam. Tym razem zakupiłam sobie gąbeczkę do twarzy w optymistycznym różowym kolorze. Zaś szmatkę muślinową zastąpiłam na tę z mikrofibry i nawet się nie spodziewałam, że tak dobrze będzie oczyszczać skórę.


Pęseta do brwi  Essence - Douglas, 8,99zł
 To zakup w ogóle nie planowany. Po prostu zgubiła mi się gdzieś moja pęseta i na zastępstwo kupiłam tą z Essence. Oczywiście jak to bywa po paru dniach znalazłam swoją ulubioną - po prostu schowała mi się.


Stempelki do zdobień  Essence – ladymakeup.pl, 6,99zł (szt.)
 O płytkach ze wzorami geometrycznymi i zwierzęcymi marzyłam już jakiś czas. Niestety w ogóle nie mogłam ich dostać w szafach Essence dlatego zamówiłam je po prostu ze strony internetowej: http://www.ladymakeup.pl/sklep/.


Szybko schnący lakier do paznokci  Essence - Douglas, 5,49zł
Lakier do paznokci Wibo- Rossmann, ok. 4 zł
 Chociaż mówię sobie, że mam za dużo lakierów do paznokci, kiedy widzę jakiś jakiego jeszcze nie mam nie umiem się mu oprzeć i po prostu kupuję. Tym razem poszalałam z tymi w kolorze złota. Lakier ze złotymi płatkami Essence i po prostu lakier w kolorze złota Wibo. Obok także połączenie ich oby dwóch.


Zestaw tusz+podkład MaxFactor - Douglas, 49zł
 Grudzień kojarzy mi się m.in. z czasem niespodzianek. Lubię robić prezenty innym ale tym razem także sprawiłam sobie i zakupiłam maskarę pogrubiająco-wydłużającą z Max Factor, a w zestawie gratis był fluid. Tego zakupu nie żałuję, bo obie rzeczy świetnie się spisują.


Cień do powiek Rainbow - Inglot, 15zł
 I jeszcze jeden mały prezencik. Cień Inglot Rainbow 107R. Przepadam za tymi cieniami. Tym razem wybrałam coś do makijażu codziennego, w kolorach brązu. Bardzo podoba mi się to zestawienie :)



To byłby koniec moich zakupów w ostatnim czasie dla siebie. W tym miesiącu bardziej kupowałam podarunki dla innych :) Ale chciałam Wam jeszcze coś pokazać ;)
 Lakier Holografic z Eveline, który także zauważyłam na Waszych blogach. Szukałam go chyba wszędzie i znaleźć nie mogłam aż pewnego dnia wręczyła mi go mama. Znalazła go po prostu w zwykłym kiosku z gazetami za 2 zł :) Prezentuje się genialnie. Mam go na paznokciach już 5 dzień i nie zauważyłam żadnych odpryśnięć ani nawet przetarć O.o  :)


I jeszcze produkty, którymi chciałam się pochwalić:
 To nagroda jaką udało mi się wygrać u Atiny. Część od razu poszła w ruch. Z wszystkiego bardzo się cieszę. Dziękuję Ci kochana!




 Oprócz produktów kosmetycznych w paczusi znalazły się również "słodkości": kisiel i herbatka. Przyznam się, że tuż po zrobieniu zdjęcia od razu poszłam skonsumować słodką chwilę :)


I także próbki maseczek, kremu i była także próbeczka emulsji, którą dałam koleżance.


Dziękuję za uwagę, a teraz klikajcie na blog Atiny! Tutaj link -> http://kosmetykiatiny.blogspot.com/
Pozdrawiam!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...