Rzęsy podkreślają oczy i pogłębiają spojrzenie. Staram się (chyba jak większość kobiet) aby były idealne bez użycia sztucznych rzęs. By za pomocą jednej "magicznej różdżki" ze szczoteczką były wydłużone, rozdzielone słowem by nasz wzrok był " hypnotizing".
Aby tak było wzięłam w obroty trzy maskary Maybelline - te podstawowe wersje.
Wygląd maskar i moich rzęs poniżej:
Aby tak było wzięłam w obroty trzy maskary Maybelline - te podstawowe wersje.
Wygląd maskar i moich rzęs poniżej:
MASKARY:
- The COLOSSAL volum' express (żółta)
- The FALSIES volum express (różowa)
- The ONE BY ONE volum' express (czerwona - koralowa)
Z wyglądu takie same - różni je tylko kolor opakowania jednak wewnątrz mają różną pojemność: COLOSSAL - 10,7 ml; FALSIES - 9 ml; ONE BY ONE - 10,4 ml. Oczywiście każda z nich ma też inną szczoteczkę ale o tym za chwilę. Zwróciłam uwagę także na miejsce produkcji i tak "czerwona maskara" ma na sobie napis: MADE IN ITALY, a dwie pozostałe: MADE IN FRANCE. Wszystkie są ważne przez taki sam okres czasu czyli 6 miesięcy.
DZIAŁANIE:
COLOSSAL
- Opatentowana szczoteczka Mega Brush dostosowana do konsystencji tuszu, pozwala na szybkie nałożenie formuły na rzęsy
- Precyzyjne rozdzielenie rzęs
- Kolosalne pogrubienie, dzięki nowej formule nasyconej kolagenem
FALSIES
- Widocznie 3x więcej rzęs
- Dzięki formule opartej na pro-keratynie i unikalnych kera-włóknach, rzęsy staja się wyjątkowo pełne
- Szczoteczka Full Coverage – obficie rozprowadza formułę na rzęsach, tworząc „wachlarz” rzęs
- Pełna, seksowna linia rzęs, od kącika do kącika
- Falsies Black Drama pozwala uzyskać ekstremalnie czarne rzęsy i głębokie spojrzenie
ONE BY ONE
- Rzęsy widocznie zyskują na objętoŚci
- Elastomerowa szczoteczka The Lash Catcher pozwala na precyzyjne pomalowanie każdej rzęsy, jednej za drugą, nie pociągając nadmiernie rzęs
- Szczoteczka posiada 300 włókien, podczas gdy przeciętne oko posiada 100 rzęs – dzięki temu szczoteczka chwyta i pokrywa każda rzęsę
- Formuła wzbogacona w witaminę C i kwasy AHA o właściwościach wygładzających idealnie pokrywa rzęsy, staja się one gładkie, a kolor jest głębszy i bardziej nasycony
SZCZOTECZKI:
COLOSSAL z włosiem przymocowanym na około trzonu. W środku włosie dłuższe, przy końcach krótsze.
FALSIES z tym samym typem włosia jak u poprzednika. Szczoteczka lekko wygięta. Po dwój przeciwległych stronach włosie dłuższe, po pozostałych dwóch stronach krótkie włoski.
ONE BY ONE Z gumową szczoteczką. Gumowe włoski przymocowane do podłużnego elipsowatego trzonku.
Wielkość szczoteczek porównałam ze zwykłą zapałką. Najmniejszą długość szczoteczki ma ONE BY ONE. Objętość jej zajmuje ok. pół oka. COLOSSAL i FALSIES są tej samej długości. Różowa maskara ma najmniejszą objętość ze wszystkich, a żółta największą.
KONSYSTENCJA:
Wg mnie wszystkie maskary są tej samej konsystencji czyli:
nowa maskara jest bardzo rzadka, na szczotkę nabiera jej się bardzo dużo. W mojej kolekcji najnowsza jest ONE BY ONE - ma około 3 tygodni i jej konsystencja niewiele się zmieniła. Z czasem tusze niewiele gęstnieją. Moja maskara, która ma około. 2 miesięcy to COLOSSAL. Różową - FALSIES mam najdłużej, powyżej trzech miesięcy i w konsystencji jest niewiele gęstsza ale dodatkowo ma w sobie małe zaschnięte grudki. Jak się prezentują można zobaczyć poniżej.
MOJE RZĘSY:
Zdjęcie wyżej pokazuje moje rzęsy bez niczego. Nie są za krótkie ale do nieba też nie są. Na moje oko mam ich dość dużo a wręcz jest ich gęsto. Każdy włosek pnie się w swoją stronę czyli gdzie chce, nawet rozczesywanie ich nie daje efektu poukładanych. Od tuszu wymagam aby podkreślał je ale nie robił z nich tzw. pajęczych nóżek.
RZĘSY Z MASKARĄ:
Do każdej z maskar mam zastrzeżenie, że każda nowo zakupiona maskara skleja mi rzęsy niemiłosiernie. Choćbym nie wiem jak się starała kleją się do siebie co nie wygląda zbyt estetycznie. Dopiero gdy ubędzie trochę tuszu można nad tym jakoś zapanować. Za każdym razem nakładałam maskarę tylko raz ponieważ osobiście tak lubię.
COLOSSAL - moim zdaniem szczoteczka nie rozdziela idealnie każdej rzęsy. Pogrubienie nie rzuca na kolana. Lekko je wydłuża.
FALSIES - maskara najmniej podkręcała moje rzęsy ze wszystkich. Rozdziela rzęsy lepiej od swojej żółtej siostry. Można uzyskać minimalny wachlarz rzęs. Z pogrubienia w ogóle nie jestem zadowolona. Muszę przyznać, że najlepiej pracowało mi się z tą szczoteczką.
ONE BY ONE - tu się zgodzę z producentem, że szczoteczka dociera do każdej rzęsy. Po za tym nadaje najgłębszą czerń na rzęsach. Bardzo lubię gumowe szczoteczki ale ta jest ciut za duża, łatwo nią pobrudzić sobie powieki. Pogrubia podobnie jak żółty COLOSSAL.
MOIM ZDANIEM:
Tusze Maybelline nadają rzęsą naturalny efekt. Mają różne szczoteczki ale na moich rzęsach wypadają bardzo podobnie. Każde opakowanie jest w innej cenie, w zależności od rodzaju, od drogerii, od promocji cena tuszu waha się od 20 nawet do 30 zł. Jak dla mnie to trochę wygórowana cena jak za tusz, który szału nie robi, a dodatkowo nie wytrzymuje u mnie cały dzień. Są wydajne ale niestety po paru miesiącach tworzą się grudki. Po skończeniu tuszy będę się zastanawiać czy na pewno sięgnę po któryś po raz kolejny. Uważam, że można kupić tusz do rzęs za 10 zł, który daje podobne albo lepsze efekty na moich rzęsach.
miałam żółtą i uczulała mnie.. wolę Rimmela:)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na One by one. Miałam Collosala, ale piekły mnie po nim oczy i się osypywał
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo chciałam któryś z tuszy Maybelline zastanawiałam się między tym żółtym, a czerwonym, ale gdy byłam prawie przy zakupie to zdecydowałam, że nie jest mi potrzebny taki drogi (jak dla mnie) tusz. Wolę używać tuszy za ok. 10 zł bo efekty nie są kolosalnie różne. :)))
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana notka. :) Kupiłam kiedyś mojej siostrze tę żółtą i była bardzo zadowolona. Ja osobiście nie miałam jeszcze żadnej z nich. :)
OdpowiedzUsuńA ja się spodziewałam ogromnego efektu. Wydawało mi się, że tusze z Maybelline są bardziej "szałowe". :)
OdpowiedzUsuńFajne porównanie, przydatny post. Moim ulubieńcem jest tusz Colossal :)
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego z nich :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten żółty! nie da się go niczym zastąpić, to numer jeden! :)
OdpowiedzUsuńfajne i przydatne porównanie :) używałam żółtej- na kolana nie powala, ale całkiem ok:)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnego z nich.Hm... jeśli chodzi o cene, to także uważam, że jest wygórowana, powinni ją obniżyć. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
mam wszystkie:) są dobre, dokładnie naturalny efekt dają
OdpowiedzUsuńgdzieś czytałam, że można je dostać w drogerii Jaśmin ale na 100% tego nie wiem, muszę sprawdzić w swojej:)
OdpowiedzUsuńSuper porównanie! Miałam daaawno temu Collosala (zaraz po tym, jak go wypuścili) i był genialny, a niedawno miałam też Falsies - byłam zadowolona, ale szału nie było.
OdpowiedzUsuńświetny wpis!
OdpowiedzUsuńhmn... chciałabym mascarę, która ma wszystkie 3 szczoteczki :D
ale gdybym musiała wybrałabym collosal
Anikowa, czuj się otagowana do "50 pytań do..."
;]
odpowiedziałam :)
Usuńzajrzyj jeśliś ciekawa :P
ja nie przepadam za tymi mascarami, szybko mi wysychały i robiły tylko grudki na rzęsach ;/
OdpowiedzUsuń:* pobaw się z nami, fajny tag :) http://refleksjepewnejwiedzmy.blogspot.com/2012/04/50-pytan-do-wrednej-wiedzmy-d.html
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem najlepsza jest mascara benefit :)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się właśnie nad tymi tuszami i moje zdanie się zmieniło ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :*
Nie lubie tych maskar!!! Moje oko groteskowo w nich wyglada
OdpowiedzUsuńlubię je ale faktycznie nic porządnego nie robią - można znaleźć dużo tańsze tusze, które działają tak samo :P
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie jestem ignorantką, bo po obejrzeniu zdjęć tak mi się wydawało, że między maskarami za bardzo nie ma różnicy ;)
OdpowiedzUsuńmoim faworytem jest żółty ;) od kilku lat już go używam ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy blog, z przyjemnością będą go śledzić ;) zapraszam również do mnie
pozdrawiam
No cóż. Bardzo ciekawa a za razem przydatna informacja. Ech... tak śledzę te komentarze, i sobie myślę "Walka trwa. Jedni kochają żółty Collosal, inni nienawidzą wszystkich." Ja tam osobiście z kumpelą se chodziłam po sklepach, weszłyśmy do Crropa i zobaczyłam te maskary w nieezłej przecenie. Od razu się na nie rzuciłam i zaczęłam szperać w koszu, w poszukiwaniu mej ulubionej maskary 'Llegal Lengths' Lecz jej tam nie było i skusiłabym się już na 'Falies Volum' Ale ma kumpela - Paulina, powiedziała mi że nie mogę jej kupić bo bym mogła potężnie się zawieść, a ja jej odparłam że owszem racja nie znamy jej recenzji lecz czy nie warto spróbować? No i w ten sposób zobaczyłam kocią minkę jak ze Shreka i jej nie kupiłam. Sądzę że dobrze postąpiłam. Byłabym zaskoczona jakie marne efekty by było widać na moich rzęsach.;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że też wiele zależy od naszych rzęs. U wielu z nas dany tusz się sprawdzi zaś u drugiej połowy nie. W moim odczuciu moje rzęsy są gęste i wiele tuszy zamiast mi je rozdzielać to mi je skleja... Uhhh...
UsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń